Japonia przywitała nas prawdziwie po polsku -- spóźnionym pociągiem. Na temat punktualności kolei japońskich krążą legendy, które negatywnie zweryfikowała nasza pierwsza podróż pociągiem. Narita Express do Tokio był spóźniony pół godziny... Być może był to pewien dyskomfort dla pracowników Japan Rail, bo co chwilę przez głośniki
powtarzano tajemniczy komunikat, niestety tylko po japońsku, w którym padały słowa Narita Express i Tokio. Nie oznaczało to jednak, że normalny tryb pracy został zakłócony -- o nie. Pociąg przyjechał z 15 minutowym opóźnieniem, potem weszła ekipa sprzątająca, która spokojnie przez kolejne 15 minut sprzątała pociąg. Dopiero jak główna Pani Sprzątająca zezwoliła, pociąg mógł ruszyć w dalszą drogę.
Później przekonaliśmy się, że niezależnie od klasy pociągu, są one sterylne. Dosłownie. Zero kurzu, zero śmieci, nawet w pociągach podmiejskich. Ciekawe, że w pociągach przy siedzeniach nie ma koszy na śmieci. Ale jak widać brak tychże nie przeszkadza w utrzymaniu czystości. Japończycy po prostu nie śmiecą.
W pociągu z lotniska do Tokio były automaty, w których można było kupić zieloną herbatę oraz coca-colę. Żałuję, że nie zrobiłem zdjęcia - puszki coli miały napis po polsku "Zawsze coca-cola" ;)
Po godzinie dojeżdżamy do stacji Tokio, aby przesiąść się w shinkansen do Sendai. Pierwszy raz zatapiamy się w tłumie Japończyków. Na szczęście napisy są dwujęzyczne i cała przesiadka włącznie z odebraniem darmowej rezerwacji trwała 20 minut. Z ciekawości włączam GPS-a, aby sprawdzić na własne oczy, jak szybko one jeżdżą. Średnia prędkość to ok. 260 km/h, a maksymalna to 290 km/h. Być może Nozimi jeżdżą szybciej, ale nasze karnety ich nie obejmują....
Mimo, że przed podróżą wydrukowałem rozkład jazdy shinkansenów, okazało się to być marnowaniem papieru. Nie, nie dlatego, że pociągi były niepunktualne. Wręcz przeciwnie -- były. Po prostu nie miało to praktycznego sensu. Shinkanseny jeżdżą tak często, że po prostu zawsze można pójść "w ciemno" na stację i maksymalnie po 20 minutach wsiąść w jakiś...
Obsługa w pociągach jest niesamowita. Co chwilę (mimo, że są automaty) przejeżdża pani sprzedająca napoje i przekąski. Co chwilę (tak co 15 minut) przez pociąg przespacerowuje się konduktor. To trzeba zobaczyć na własne oczy -- konduktor, przekraczając pierwsze drzwi do wagonu kłania się, następnie przechodzi przez całą długość, odwraca się i znów się kłania. Za każdym razem. Zawsze. W każdym pociągu.